Profesjonalni doradcy finansowi

Ceny nad polskim morzem oraz w górach nigdy nie należały do najniższych – kurorty w sezonie zarabiały na kolejne miesiące funkcjonowania kiedy ludzi i turystów jest po prostu mniej. Czy więc należy być zaskoczonym, że w sezonie lato 2021 ceny są jeszcze wyższe? Teoretycznie nie, ale eksperci przyznają, że wzrost jest widoczny. – O drożyznę nad morzem byłam pytana podczas rozmów w Radiu Plus oraz Radiu Eska, więc temat jest jak najbardziej aktualny. Z jednej strony rozumiem klientów i konsumentów, którzy są oburzeni wzrostem cen. Z drugiej rozumiem przedsiębiorców, którzy próbują zrekompensować czas pandemii, który kosztował ich ogromne środki. Przedsiębiorcy muszą być ostrożni i rozważni, bo jeżeli ceny wzrosną powyżej progu akceptowalności dla klientów, to Ci po prostu zrezygnują z ich usług – mówi Katarzyna Michalska z Centrum Doradztwa Gospodarczego Kiżuk & Michalska.

     Eksperci przyznają, że są pytani przez swoich klientów – restauratorów, hotelarzy czy właścicieli sklepów i salonów usługowych czy mają podwyższać ceny swoich usług, a jeżeli tak, to o ile, by konsumenci nie byli oburzeni zmianami. Katarzyna Michalska przyznaje, że jest to bardzo trudne zadanie, bo każda podwyżka jest dla klienta zauważalna. – Wszystko drożeje. Widzimy to niemal w każdym sektorze gospodarki. Oczekiwanie od przedsiębiorców, którzy prowadzą swoją działalność sezonowo, po ciężkim czasie pandemii, że nie podniosą cen, kiedy rosną ceny produktów, paliwa, ale i koszty pracy jest po prostu naiwne i nie na miejscu – mówi Katarzyna Michalska. – Nie na miejscu jest także przerzucanie całościowych kosztów podwyżek na klientów. Jeżeli koszt obiadu czy noclegu rośnie o 100% to znaczy, że przedsiębiorca nie tylko rekompensuje sobie podwyżki, ale i przy okazji próbuje coś dla siebie na tych zmianach zarobić. To bardzo zgubna strategia. Odradzam przedsiębiorcom myślenie, że „turysta i tak przyjedzie i zje. Nie ważne co i za ile”. To myślenie sprzed 20 lat. Dzisiaj klient zna świat, przegląda Internet, wie jaka powinna być jakość i standard. Czasem mam wrażenie, że klienci są bardziej na czasie niż przedsiębiorcy. Powinno być odwrotnie – mówi Katarzyna Michalska.

   Jakie podwyżki są więc akceptowalne? – Nie jestem w stanie wskazać konkretnej kwoty. Powinno to być uśrednienie wzrostu standardowych kosztów, z uwzględnieniem kosztów pracy oraz rezerwą finansową na kolejne miesiące, gdy nie daj Boże, możliwe są kolejne utrudnienia. Myślę, że klienci są świadomi cen i wiedzą, że przebywając w kurortach zapłacą za usługi trochę więcej. Słowo „trochę” jest może nieprecyzyjne, ale pokazujące jaka powinna być akceptowalna skala podwyżek – dodaje ekspertka.

   Czy obecne ceny w kurortach zachodniopomorskich są przekroczeniem możliwości konsumentów? Katarzyna Michalska przyznaje, że z pewnym zmartwieniem obserwuje przebijanie się w mediach społecznościowych na tzw. „paragony grozy”. – Ludzie wymieniają się informacjami, gdzie drożej zapłacili za obiad. Niektóre ceny są rzeczywiście solidną przesadą, ale czasem widzę już również przesadę ze strony klientów. Uważam, że 6 złotych za gałkę loda czy 13 złotych za porcję frytek to ceny „kurortowe”, ale jednocześnie przyznaje, że gofr z dodatkami za 22 złote czy ryba z frytkami za 65 złotych to ceny ponad racjonalność – dodaje.